Słodko-pikantne i chrupiące tofu po koreańsku

Lubicie tofu? Dzisiaj zachęcam Was do wypróbowania Dubu-gangjeong (두부강정), czyli słodko-ostrego i jednocześnie chrupiącego tofu po koreańsku. Bardzo prosto się je przyrządza, a pasuje zarówno do obiadu jak i imprezowego menu czy lunchboxa. Polecam 🙂

tofu po koreańsku

tofu po koreańsku

Składniki:
  • 2 kostki twardego tofu (2 x 220 g, my lubimy wędzone 🙂 )
  • 1/4 szklanki (60 ml) mąki ziemniaczanej
  • 1/4 szklanki (60 ml) koncentratu pomidorowego lub gęstego sosu pomidorowego (passaty)
  • 1/4 szklanki (60 ml) syropu z agawy lub klonowego
  • 2-3 łyżki ostrej koreańskiej pasty paprykowej Gochujang (według uznania)
  • 2 szklanki oleju do smażenia
Wykonanie:

Uwaga: tofu powinno być twarde, aby nie rozpadło się w czasie smażenia. Polecam tofu wędzone, ale można użyć również naturalnego, ale dobrze odciśniętego z wody.

Tofu kroimy na większe podłużne kawałki – jak na zdjęciu 🙂

Do szklanego (ewentualnie plastikowego) pojemnika wsypujemy mąkę ziemniaczaną, wrzucamy kostki tofu, zamykamy pojemnik. Potrząsamy zawartością tak, żeby każdy kawałek tofu był w mące.

Na patelni rozgrzewamy olej do wysokiej temperatury. Będzie ona odpowiednia, jeśli po włożeniu kawałka tofu (trzymanego w pałeczkach lub widelcu) pojawią się bąbelki – taka praktyczna uwaga 🙂

Do dobrze rozgrzanego oleju ostrożnie wkładamy kostki tofu, skręcamy ogień na średni i smażymy ze wszystkich stron na lekko zarumieniony kolor.

Cedzakiem wyciągamy tofu z oleju i odkładamy na talerz.

Na drugą patelnię wykładamy koncentrat pomidorowy (lub gęstą passatę), syrop z agawy i kilka łyżek ostrej pasty koreańskiej (proponuję zacząć od jednej łyżki i smakować). Smażymy dosłownie 2-3 minuty cały czas mieszając aż pojawią się bąbelki. Na tym etapie możemy do sosu dołożyć usmażone wcześniej tofu, mieszać i smażyć razem przez dosłownie minutę.

Ale Koreańczcycy jeszcze raz podsmażają kawałki tofu na oleju – tak robi Maangchi i również ja 🙂 Wówczas zestawiamy sos z ognia, a znowu rozgrzewamy olej (jak opisałam wyżej) i smażymy tofu na złocisty kolor. Odcedzamy tofu z oleju i dostawiamy na sitko. Podgrzewamy sos aż pojawią się bąbelki, dodajemy podwójnie podsmażone tofu, mieszamy i smażymy przez dosłownie minutę.

Podajemy jako dodatek do obiadu np. ryżu, cukinii po koreańsku. Świetnie nadaje się również na imprezowy stół.

Dajcie znać w komentarzach, jak wam smakuje to tofu po koreańsku.

Fanom koreańskiej kuchni i tofu polecam również adobo – gulasz z tofu i grzybów boczniaków.

Polecam również przepis na wegańską wersję kiszonej kapusty pekińskiej, czyli kimchi znajdziecie tutaj https://lamarida.pl/2017/06/04/weganskie-kimchi-bez-gotowania/.

Polecam również koreańskie kopytka ryżowe na słodko, kluski ryżowe na ostro,  bulgogi z tofu i brokuła, koreańskie pączki wytrawne, kimchi smażone z ryżem, sałatkę z arkuszy glonów nori, słodko-pikantne tofu, zupę ogórkową na zimno, koreańską pikantną zupę z makaronem.

Warto też wypróbować ogórki konserwowe po koreańskukoreański dip do tofu i warzyw, koreański pikantny sos Ssamjang do BBQ.

Smacznego!

Przepis pochodzi od Maangchi.

•   Spodobał Ci się ten przepis? To podaj go dalej! 
•   Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielisz się swoją opinią w formie komentarza :)
•   Obserwuj mnie na Facebooku LamaridaBlog
•   Śledź mnie na Instagramie lamaridapl
•   Dziękuję i pozdrawiam! :)

PS Jeśli ten przepis Ci się spodobał, to zachęcam do wsparcia leczenia i rehabilitacji mojej nieuleczalnie córeczki Emmusi poprzez wpłatę darowizny na jej subkonto w fundacji https://dzieciom.pl/podopieczni/27709 lub przekazanie jej 1,5% podatku. Będę bardzo wdzięczna. Każda złotówka się liczy! Dziękuję <3

2 komentarze do “Słodko-pikantne i chrupiące tofu po koreańsku”

  1. To jest jakaś magia, jak takie „łyse” tofu w skrobi (użyłam skrobi ziemniaczanej zamiast mąki) zmienia się po podwójnym usmażeniu. Za pierwszym razem do sosu dałam stanowczo za dużo miodu (nie miałam agawy ani syropu klonowego) – robiłam tylko z jednej kostki, więc składniki sosu dodałam na oko. Co zabawne połączenie gochujang z koncentratem pomidorowym i tą sporą ilością miodu dało smak bardzo zbliżony do dżemu truskawkowego z lekkim posmakiem paprykowym 😀 Przez to danie wyszło dosyć intrygujące (ale dobre!), dziś robię je po raz drugi, tym razem postaram się nie przesadzić ze słodyczą 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *