„W pracy ktoś inny może cię zastąpić, ale nie w domu” – takie słowa kiedyś usłyszałam od doświadczonej pracującej zawodowo mamy i mocno je zapamiętałam. Możesz myśleć, że w pracy jesteś niezastąpiona, ale to w domu nikt nie potrafi ciebie zastąpić…
I to nie chodzi tutaj o gotowanie i sprzątanie, bo akurat to, jeśli kogoś na to stać, można komuś zlecić bez szkody dla rodziny.
Bardziej chodzi o obecność, uważność i zaangażowanie w życie rodziny.
O to, że dziecko wie, że mama jest obecna ciałem, ale i duchem i uważnie wysłucha tego, co dziecko werbalnie i niewerbalnie chce jej powiedzieć.
O to, że dziecko czuje, że jest ważne i kochane. Bez względu czy jest „grzeczne” czy „niegrzeczne”.
O to, że dziecko czuje się zaopiekowane. Nie z powodu posiadania dużej ilości gier i zabawek czy spełniania jego kosztownych zachcianek, ale z powodu poczucia granic wyznaczanych przez rodziców. Czuje się wtedy bezpiecznie.
Nie mówiąc już jak dziecko choruje, to nikt przecież nie utuli i nie pocieszy tak jak mama, prawda? 🙂
Ja pracowałam zawodowo w kilku miejscach i wiem, jak to wygląda. Praca może dawać mnóstwo satysfakcji i budować poczucie własnej wartości z powodu pełnienia danej funkcji dla firmy czy instytucji. A gdy odchodzi pracownik, to szkoli się po prostu nowego na jego miejsce.
Ale żadna zawodowa rola nie może się równać z rolą matki czy ojca. Bo chociaż nikt nas do niej wcześniej nie szkoli 😉 , zakres obowiązków zwykle znacząco przekracza nasze wyobrażenie 😀 , to potrafimy szybko się jej nauczyć otrzymując w zamian poczucie spełnienia i bezwarunkową miłość <3
Dlatego choć praca jest ważna, to warto tak ustawić sobie priorytety, żeby nie była ważniejsza od rodziny. Bo choć wydaje się nam, że jesteśmy „najlepsi i niezastąpieni w pracy”, to tylko złuda. Każdego pracownika można zastąpić i zastępuje się innym. A mamy i taty nikt nie zastąpi!
A Ty co myślisz? Zgadzasz się z tym?
Pozdrawiam serdecznie,
Mariola
P.S. Więcej wpisów z serii “Życie z letalną chorobą dziecka” znajdziecie tutaj .
• Jeśli ten artykuł Ci się spodobał lub pomógł, to zachęcam do wsparcia leczenia i rehabilitacji mojej nieuleczalnie córeczki Emmusi poprzez wpłatę darowizny na jej subkonto w fundacji https://dzieciom.pl/podopieczni/27709 lub przekazanie jej 1,5% podatku. Każda złotówka się liczy! Dziękuję <3
• Uważasz, że ten artykuł jest ważny? To podaj go dalej!
• Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielisz się swoją opinią w formie komentarza :)
• Obserwuj mnie na Facebooku LamaridaBlog
• Śledź mnie na Instagramie lamaridapl
• Dziękuję i pozdrawiam!
Z jednej strony się zgadzam,i mądrze Pani napisała, i ja sama staram się poświęcać dziecku jak najwiecej czasu, później zaczynam prace,żeby mógł się wyspac i spokojnie przygotowac do wyjścia do przedszkola,wychodze wcześniej albo mąż się „urywa” z pracy,żeby go odebrać,mamy tez opiekunkę,która go czasami odbiera,żeby wcześniej go przywieść do domu,nie posyłam go chorego do przedszkola..itd. I czasami faktycznie jak słyszę o dzieciach które w żłobku lub przedszkolu „siedzą” od 7 rano,do 16-17,o dzieciach które kilka godzin dziennie spędzają na świetlicy,to tez sie zastanawiam,czy jednak nie udało by się nagiąć trochę grafiku,zatrudnić kogoś do pomocy,żeby dziecko miało lepsze i łatwiejsze dzieciństwo-ale może nie zawsze się da?a już napewno nie uważam,ze kobieta powinna rezygnować całkowicie z pracy zawodowej by poświecić się dzieciom i pracy w domu(oczywiscie rozumiem ze w Pani przypadku po prostu nie ma innej możliwości i tak tez jest),ale uważam ze to bardzo wazne żeby zachować niezależność finansowa,bo już widzialam(i same tego doświadczyłam),ze związki które maja trwać zawsze potrafią się rozpaść,a kobieta zostaje z niczym,bez pieniędzy,bez wsparcia,bez zawodu-i nie chodzi o robienie kariery,czy wielka samorealizację,po prostu o bycie samodzielnym,w razie zawirowań życiowych.
Dzień dobry, dziękuję za komentarz.
Zgadzam się z Panią absolutnie, że niezależność finansowa kobiety, szczególnie, gdy zostanie matką jest bardzo ważna, bo to zabezpiecza przyszłość jej i dzieci. Np. może się ewakuować z nieudanego związku albo zapewnić podstawowe potrzeby rodzinie w razie choroby lub śmierci partnera. Jednocześnie mam wrażenie, że my kobiety jesteśmy bardzo ambitne i często możemy mieć problem, żeby wyznaczyć granice pomiędzy pracą, a domem. Wydaje się nam, że jesteśmy niezastąpione i nikt nie wykona za nas lepiej naszego zadania i wyeksploatowane w pracy, możemy nie mieć już sił zajmować się dziećmi w domu. I po latach możemy żałować, że nasze priorytety nie były do końca tam, gdzie być powinny. Dlatego tak ważne, żeby nie przegapić tego momentu, zanim będzie za późno. Myślę, że dobrym rozwiązaniem w czasie, gdy ma się małe dzieci byłaby możliwość pracy na pół etatu. Z jednej strony mama jest aktywna zawodowo, a z drugiej ma więcej czasu dla dzieci niż pracując na cały etat. Niestety wiem od innych mam poszukujących takiej formy zatrudnienia, że niewiele jest takich ofert pracy. Co pani o tym myśli?
Ja uważam,ze po pierwsze to nie musi być tak,ze to matka rezygnuje z pracy zawodowej albo nawet z tego ze zmniejsza wymiar etatu. Ja spotkałam się,i to nawet często, z tym ze to tata dzieci wykonuje prace nie na cały etat,dorywczo,wykorzystuje cześć urlopu rodzicielskiego zamiast mamy, a mama wraca do pracy na cały etat. Oczywiscie moze to być dla niektórych zaskakujące,gdyż utarło się,ze to mężczyzna zarabia więcej,ale na szczescie (wg mnie) to się zmienia,i jak mowilam,ja mam wokół siebie wiele koleżanek,które zarabiają więcej od swoich mężów/partnerow(ja sama zarabiam więcej niż mąż). Z drugiej strony pewnie ofert na rynku na pół etatu czy cześć etatu jest mniej,to prawda,niektóre prace (np w policji) nie pozwalają na prace na pół etatu . Oczywiscie idealna by była sytuacja,kiedy mama (lub tata)wraca do tej samej firmy jak wcześniej,i ma prawo wnioskować o zmniejszenie etatu,na co pracowdawca powinien wyrazić zgodę jesli rodzic opiekuje się dzieckiem do lat 6. Ale tez prawda kolejna jest taka,ze nawet mając taka mozliwosc,wiele osób się na to nie decyduje,bo „szkoda kasy”-i myśle ze częściowo Pani post był o tym. Ja uważam,ze czasami można poświecić te super wakacje,nawet odpuścić wielkie mieszkanie czy dom,samochód,a przeliczyć ta „kase”na czas ślą dziecka. I znowu,nie mowie,ze to jest czarno białe,i czasami faktycznie inaczej się nie da,niz żeby oboje rodziców pracowali na cały etat,ale czasami to jednak jest wybor.serdecznie pozdrawiam
Zgadzam się! Sytuacje rodzinne i finansowe są różne, ale ogólnie chciałam powyższym wpisem podkreślić, że czas spędzony z dziećmi jest najważniejszy i w wychowywaniu naszych dzieci nikt nas nie zastąpi. A czas spędzony w pracy na zarobienie na kolejny wyjazd wakacyjny czy lepszy samochód albo dom czasami można zmienić na bycie po prostu razem. Pozdrawiam serdecznie! – Mariola