Taka oto, niezbyt odległa w czasie, sytuacja. Wchodzę na plac zabaw z synami pchając przed sobą wózek z Emmusią. Jedna z dziewczynek bawiących się w grupie nieopodal wejścia patrzy na nas, wyciąga rękę i palcem wskazuje na Emmę i bardzo głośno się śmieje.
Nie będę ukrywać,
że mnie bardzo to troszkę zaskoczyło. A dziewczynka śmieje się na głos: “Ha, ha, ha, taka duża dziewczynka, a ma smoczka!! Ha, ha, ha!”
“Hmmm, spróbuję się z tym zmierzyć” – myślę i podjeżdżam z Emmusią do grupki dziewczynek. Na oko wszystkie były mniej więcej w wieku Emmy.
Podjeżdżam i mówię pokazując na moją córkę: “Cześć, to jest Emma. Dziwi Cię to, że ona ma smoczka?”
A dziewczynka na to: “Tak! Bo jest większa ode mnie, a ma smoczka. Ja mam już 5,5 lat i nie mam smoczka. Tylko małe dzieci mają smoczka. Ha, ha, ha.”
“Czy chcesz wiedzieć, dlaczego ona ma smoczka?” – pytam.
Po uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi, tłumaczę tej dziewczynce i jej koleżankom, że Emma jest bardzo chora, a smoczek pomaga jej się uspokoić.
W odpowiedzi usłyszałam krótkie “acha” i pytanie dlaczego ona jest chora. “Bo taka chora się urodziła” – odpowiadam. Znowu dziewczynka powiedziała “acha” i zadała jeszcze kilka pytań, kiedy Emma wyzdrowieje i dlaczego jedzie na wózku, a nie chodzi. Ogólnie porozmawiałyśmy krótko, po czym wróciła do zabawy z koleżankami. A następnym razem, kiedy spotkaliśmy tą dziewczynkę na placu zabaw, pomachała wesoło do nas, co było bardzo miłe 🙂
Po co w ogóle piszę o tej sytuacji?
Po pierwsze, bardzo mnie ona zaskoczyła. Nie spodziewałam się takiej bezpośredniej reakcji tego dziecka. Zwykle spotykam się z ukradkowymi spojrzeniami i głośnym szeptem dziecka do opiekuna komentującym smoczek w buzi u tak dużej dziewczynki.
Po drugie, urzekło mnie to, jak otwarcie pytała o to, co nie rozumiała. Miała pewne schematy ułożone w głowie i na ich podstawie oceniała sytuację. Zareagowała tak, jak zareagowała na Emmusię, bo pewnie wpojono jej (w dobrej wierze), że duże dzieci nie mają smoczków. I my dorośli w zasadzie mamy w tej kwestii rację, tylko zapominamy dzieciom wyjaśnić, że są wyjątki od tej reguły 😉
Co ciekawe w naszej rozmowie ani razu nie padło słowo “niepełnosprawność” i myślę, że nie było ono potrzebne, żeby wyjaśnić dziewczynce to, o co pytała.
A czy Wasze dzieci zauważają rozmawiacie z dziećmi o niepełnosprawności albo “bardzo chorych dzieciach”?
Pozdrawiam serdecznie,
Mariola 🙂
P.S. Więcej wpisów z serii “Życie z letalną chorobą dziecka” znajdziecie tutaj .
• Jeśli ten artykuł Ci się spodobał lub pomógł, to zachęcam do wsparcia leczenia i rehabilitacji mojej nieuleczalnie córeczki Emmusi poprzez wpłatę darowizny na jej subkonto w fundacji https://dzieciom.pl/podopieczni/27709 lub przekazanie jej 1,5% podatku. Każda złotówka się liczy! Dziękuję <3
• Uważasz, że ten artykuł jest ważny? To podaj go dalej!
• Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielisz się swoją opinią w formie komentarza :)
• Obserwuj mnie na Facebooku LamaridaBlog
• Śledź mnie na Instagramie lamaridapl
• Dziękuję i pozdrawiam!